Ciąg dalszy perfumowego cyklu. Dziś prześwietlę ponownie Bi-es i perfumy o nazwie Miss Belle. Flakonik w którym zawarte są perfumy jest taki sobie, może się podobać albo i nie. Co do perfum jestem wręcz pewna że raczej nikomu one nie przypadną do gustu, na pewno nie młodym pokoleniom a czy starszym? Nie sądzę. Perfumy mają bardzo wyrazisty zapach producent zapewnia iż występują w nim nuty kwiatowe jednak nie zgadzam się z tym ponieważ nic takiego nie jest wyczuwalne. Wyczuwam jednak zapach który mnie osobiście obrzydza... Coś w stylu perfum Pani Walewska które fermentują do dziś w jakichś rupieciach i pamiętają czasy komuny oraz swojej świetności. Istnieje również wersja różowa tych oto perfum, które są o niebo lepsze od tej żółtej wersji... Czy tak jest? Po opiniach na wizażu pewnie tak, tamte z kolei przypominają słynne perfumy Coco.
Moja ocena:
1/10
Pamiętam jeszcze Panią Walewską. Kiedyś, kiedy był niezmiernie ograniczony wybór w zapachach, wydawały się one ... piękne ;-) Miałam niedawno możliwość "przypomnienia" sobie tego zapachu w jednej z drogerii i... są po prostu wstrętne...
OdpowiedzUsuńCzyli lepiej nie wąchać:)
OdpowiedzUsuń